MARTWIENIE „NA ZAPAS”- JAK SOBIE Z NIM RADZIĆ?

Martwienie się na zapas wydaje się domeną kobiet. Natłok spraw i obowiązków sprawia, że płeć piękna większość informacji analizuje, o wiele spraw się troszczy, więc potrafi zagonić się w przysłowiowy kozi róg. Można powiedzieć, że zamartwianie się jest też charakterystyczne dla osób z bujną wyobraźnią. Ten dar fantazji (momentami przekleństwo) potrafi zapędzić człowieka w czarne scenariusze przyszłych wydarzeń. Jak sobie z tym radzić?

Często martwimy się nieświadomie, tak naprawdę nie analizując realnie faktów. Ten nawyk (w wydaniu niektórych można mówić o pasji 😉 ) doprowadza do skrajnych wyobrażeń na temat spraw, które często w ogóle nie będą mieć miejsca. Ale my wolimy się „przygotować”. Bo jak nastawimy się na najgorsze to przecież rozczarowania nie będzie.

Martwienie się na zapas potrafi mieć różny kaliber. Od błahostek, czy ciasto nam wyrośnie po grubą rurę jak wypadek na autostradzie z udziałem naszych bliskich. Niestety, ale często uprawiając ten sport możemy doprowadzić do utrwalenia takiego schematu myślowego, co na dłuższą metę kończy się znużeniem, drażliwością i oczekiwaniem najgorszego. W takim stanie zatracamy umiejętność odczuwania radości z małych spraw i rzeczy, a także spokój ducha.

Przykładem martwienia się na zapas, jest sytuacja, gdy aktualnie w naszym życiu dzieje się dobrze, wszystko się układa, a my martwimy się, że przecież nie może być tak pięknie, tak dobrze.. – znacie to?

Co możemy zrobić, gdy czujemy, że martwienie „na zapas” wchodzi nam w krew? Jest parę opcji, które wprowadzając w życie pomogą zapanować nad tego typu myśleniem.

Pierwszą jest stopowanie tendencji do rozwijania ciągu myślowego, gdy zauważymy, że podąża on w negatywnym kierunku. Sabotaż myślowy to umiejętność, którą da się prosto wyćwiczyć, gdy wyłączymy umysłowego autopilota. Bo ile razy dziennie nasze myśli płyną z nurtem, puszczone bez żadnej kontroli? W takiej sytuacji za często. Gdy pracujesz nad tym, by przestać być więźniem swojego umysłu, zaczynasz podejmować ŚWIADOME decyzje. Dlatego świadomie przerywaj myślenie, gdy zaczynasz się martwić.

Co jeszcze możesz zrobić? Odpowiedzieć sobie na dwa kluczowe pytania: CO JEST DLA MNIE NAPRAWDĘ WAŻNE? NA CO FAKTYCZNIE MAM WPŁYW W SWOIM ŻYCIU?

W odpowiedzi na pierwsze pytanie istotna jest znajomość własnych wartości i potrzeb, które określają twoją osobowość. Czym się kierujesz w życiu, co cenisz najbardziej itd. Dzięki określeniu ważności osobistej hierarchii wartości jesteśmy w stanie nauczyć się nie przejmowania błahostkami, które w żaden sposób nie oddziałują na to co jest dla nas ważne, czy co czujemy.

Odpowiadając sobie na pytanie, na co mam wpływ także jestem w stanie niwelować martwienie się poprzez ustalanie spraw istotnych. Wtedy, by nie zamartwiać się na zapas można wypracować w sobie umiejętność myślenia strategicznego – skupionego na szukaniu rozwiązania problemu. A co za tym idzie, warto przyjrzeć się swoim strategiom radzenia sobie z trudnościami, stresem itd. Może należy je udoskonalić lub zmienić? Czasami martwienie się na zapas jest wynikiem braku zaufania do siebie samego i nieadekwatnych strategii radzenia sobie z problemami.

Pomocne w zmianie nawyku zamartwiania się jest ćwiczenie uważności, bycia tu i teraz. Skupienie uwagi na tym, gdzie jestem, co się dzieje w otoczeniu potrafi odprężyć zapędzony umysł. Wskazane będą także regularne relaksacje, czy nauka pozytywnego myślenia.

Jak jest u Was? Macie tendencję do martwienia się na zapas? Podzielcie się swoimi doświadczeniami. 

Pozdrawiam, Ewa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *