Od pierdół rozpada się związek. Gdy te różnice, przeciążenie obowiązkami i niezrozumienie narastają, wtedy ktoś dochodzi do ściany i ma zwyczajnie dość. Dzisiejsze kobiety wpadły w błędne koło. Są jak ten chomik, który kręci się w kole i biegnie coraz szybciej myśląc, że w końcu gdzieś dotrze. Jednak rezultat jest taki, że cel nie przychodzi, a koło wyrzuca martwe ciało. Może to za ostre, ale gdybałabym….
Kobiety tyle lat walczące o równouprawnienie strzeliły sobie w kolano. Nie dlatego, że prawa wyborcze czy samostanowienie nie są im potrzebne, ale dlatego, że za zmianą wyrównującą szansę z płcią przeciwną nie poszła zmiana męskiej mentalności. W związku, to mężczyzna dalej traktujący się jak głowa rodziny i dowódca nie stanął na równi ze swą wybranką. Nagminny model rodziny to pracujący na etacie facet plus pracująca na dwóch etatach (bądź trzech) babka. Chciałyśmy być wolne, stanowić o sobie, myśleć i decydować samodzielnie a doszło do absurdu, który uwydatnia się tym, że z pracy zawodowej wchodzimy w pracę domową, którą stanowią obowiązki dnia codziennego i nasze dzieci. Samiec w swej okazałości dalej może być samcem i mało któremu przyjdzie do głowy, że ta jego połówka ledwo już zipie… On niczym dumny paw rozkłada swój ogon, by przeglądać się w oczach innych podobnych mu pawi i paradować, aby z dala od domu, bo jemu czas wolny i odpoczynek od rodziny się przecież należy…
Styrana, zmęczona i przepracowana matka czasem wyskoczy na coś wyskokowego, by w babskim gronie przepracować te same problemy i zakończyć tematykę spotkania tym samym, czyli niczym.. Pod złudnym płaszczem odstresowania wlewa w siebie coraz częściej kieliszek, by znieczulić już i tak ledwo dyszące serce. Albo po cichu gdy dzieci już zasną, a ją łapie połowa nocy włazi do wanny i pod wodą drze się wniebogłosy, bo wtedy sąsiedzi nie usłyszą jej rozpaczy i bezsilności.
Z zewnątrz wygląda to całkiem ładnie. Mają mieszkanie w bloku lub dom na kredyt, bo pokaż mi małżeństwo, którego kredyt do śmierci nie połączył? Dziecko jedno lub więcej, czasem jakieś zwierzę domowe. Często ona ma swoje auto, bo co go wiecznie będzie prosić by dzieci odwiózł, zakupy zrobił, do lekarza zawiózł, przecież to wszystko robi niezależna i wolna kobieta, która urodziła się z wiedzą ile ml syropu na kg masy ciała podać. Przedszkole opłacić? Ona. Zapisać córkę na tańce? Ona. Kot do weta? Ona. Buty, bo młody wyrósł? Ona. Umyć okna? Ona. Pranie, mycie kibla (on się brzydzi, chociaż sam korzysta..), kolacja, śniadanie? Ona, bo jak on się za to weźmie to dziecko będzie frytki cały tydzień wpie…ć.
Mężczyzna w swej łasce czasem gary pozmywa, albo na zakupy zawiezie. Jego rola przeważnie kończy się na sakramentalnym tak (ale na co to on się zgadzał? -to już Huston mamy problem!) i daniem nasienia spragnionej jego lędźwi kobiecie. A potem mija jakiś czas i pan domu ma dużo męskich spraw, chce pożyć, bo jego życie nie kończy się na „damskich” obowiązkach. Przecież dzieci i tak wolą spędzać z tobą czas kobieto, to co on je będzie na siłę gdzieś ciągnął?
Panowie, jedno zasadnicze pytanie: po co wam jest żona, partnerka, bo przecież nie każdy ślub wziął? Po co wam dzieci? Bo to dopełnia wasz obraz męskiego mężczyzny?
Tak wiem, że wojna płci trwa odkąd świat ludzki się zaczął. Ale! Dlaczego te kobiety, tak wartościowe istoty mają być na straconej pozycji? Co jest takiego w kobiecie, że duża liczba samców sobie z nimi nie radzi? Może to wam raczej czegoś brakuje niż nam?
Ze świecą szukać mężczyzny prawdziwego. Co to w ogóle znaczy prawdziwy mężczyzna? To ten, który widzi także ciebie a nie tylko siebie. Facet, który nie wykorzystuje i sprowadza cie pustymi farmazonami typu to rola kobiety, bo jesteś kobietą, tak już jest… do tego byś miała na swoich barkach więcej niż jesteś w stanie unieść. Mężczyzna prawdziwy ma świadomość siebie i ciebie. Nie kreuje się na kogoś, kim nie jest i nie potrzebuje do tego połowy osiedla koleżków. Bycie ojcem to dla niego priorytet, poświęca swój wolny czas pociechom i słucha uważnie, gdy opowiadają mu o swoich rozterkach. On po prostu jest w ich życiu, a nie bywa. Mężczyzna prawdziwy to nie mężczyzna idealny, bo nie ma żadnych ideałów i popełnia błędy, ale! Się na nich uczy! To ktoś, kto gdy powiesz, że dziś już nie dajesz rady, a ciało odmawia ci posłuszeństwa, przytuli, odprowadzi do łóżka i zajmie się wszystkim, a nie ktoś, kto na twoją wypowiedź zacznie litanie jak to on ma ciężko, źle, nikt tak nie ma………
Tyle znam kobiet, które nie dość że są świetnymi kobietami to jeszcze niezłymi facetami. Tak, dokładnie tak. Ile ja znam kobiet, które świadomie bądź nie, ale przejęły męskie obowiązki w domu i naprawdę sobie radzą. Tylko… czy muszą? Nie mam tu na myśli samotnych kobitek, które żarówkę wymienią czy kran naprawią, ale kobiety żyjące w związkach. Mało tego, że są obłożone wszystkim tym, co ktoś bardzo „mądrze” określił damskim, kobiecym (jakby to była ujma jakaś), to jeszcze zajmują się finansami, opłatami, datami, całą logistyką życiową. Swoją drogą kobiety w tej dziedzinie wymiatają!
W pewnej stacji telewizyjnej od paru lat emitowany jest program Nagi Instynkt Przetrwania Elita. Na pewno wielu z Was o nim słyszało. Nie będę tłumaczyć na czym on polega, bo sama nazwa jest odpowiedzią. Ciekawostką zaś jest to, jak zachowują się kobiety i mężczyźni w tych samych warunkach, w których muszą przetrwać. Oprócz tego, że część panów ma silną potrzebę udowodnienia swojej sprawczości w roli łowcy i żywiciela stada różnie sobie z tym radzą. W odcinkach, gdzie grupy wędrując odnajdują się na danym terenie zaczyna się cały proces ustanawiania hierarchii oraz przydatności dla grupy. Co można tam zaobserwować? Otóż to, że kobiety w sytuacjach ekstremalnych wykazują się współpracą, sprawiedliwym podziałem obowiązków i nieraz (zaskakując same siebie) umiejętnościami łowieckimi. A panowie? Panowie spalają się wydatkując energię na „walkę o dominację”, bycie samcem Alfa… Nieraz kończąc swoją przygodę przedwcześnie, gdyż ambicje przerosły sytuację. Oczywiście to ogólna obserwacja, bo tak samo w grupie kobiet znalazły się i słabsze jednostki, zarówno w męskim gronie pojawiali się prawdziwi mężczyźni. Co nie zmienia faktu, że częściej obserwuje się porażkę płci silniejszej fizycznie..
By sprawiedliwości stało się zadość muszę poruszyć jeszcze jedną kwestię. A mianowicie, kwestię wychowania… Niestety, ale gdy obserwuję współczesne kobiety, które pracują, zajmują się domem, narzekają na swoich egoistycznych mężów, gdzie pole do popisu by wychować potomka pozostaje tylko na ich barkach, to coś mnie trafia. Mając takie doświadczenia kobieta – matka wychowuje, a raczej chowa swojego syna na obraz i podobieństwo taty.. Synek dorasta, ale pozostaje synkiem, który zadbać o siebie nie umie.. Często jego jedynym obowiązkiem zostaje wynoszenie śmieci i kropka. Chłopiec, który nie doświadcza granic, bo to chłopiec. Który nawet kanapki sobie rano nie zrobi, bo.. to chłopiec. Który widząc mamę sprzątającą jego brudne skarpetki itp. nawet nie zareaguje, bo po co, skoro mama sprząta także skarpetki tatusia itp. itd. Same przyczyniamy się do kalectwa swoich „synusiów” narzekając później na mężusiów..
Jeśli równouprawnienie ma tak wyglądać, to ja mam to… wiadomo gdzie. Zarówno syn, jak i córka powinni umieć zadbać o siebie w życiu dorosłym, nie potrzebując do tego dodatkowej pary rąk, bo różnie bywa.. Nie każdy kończy z partnerem/ką u boku.
Sama mając syna, wiem jak wielkie wyzwanie przede mną. I choć nie na wszystko mam wpływ to marzę, by przyszła synowa powiedziała mi kiedyś „dziękuję, że go tak wychowałaś”.
Ewa