Czy my kobiety umiemy się jednoczyć? A jeśli tak, to czy dzieje się tak tylko w określonych sytuacjach? Czy musimy się przyjaźnić przez pół życia by nabrać do siebie zaufania?
Temat solidarności wśród kobiet intryguje od dawna. Obserwując zachowania panów, niejedna kobieta pozazdrości im wsparcia, lojalności i stawania za sobą murem. Od czego to zależy, że my kobiety częściej skaczemy sobie do gardeł zamiast się jednoczyć?
Wiele czynników ma na to wpływ, między innymi tendencja do porównywania się. Kobiety często przyglądają się sobie nawzajem. Raczej zawierają przyjaźnie z kobietami, których status społeczny czy uroda są na podobnym poziomie. Nie lubimy kobiet zamożniejszych od siebie, ładniejszych czy mądrzejszych, a już gdy „nasza rywalka” zaczyna odnosić sukcesy, nieraz okazujemy otwartą wrogość. Niestety, ale takie sytuacje zdarzają się dość często wśród pań.
Podobnie jest w pracy zawodowej. Kobiety szefowe kilkakrotnie częściej szykanują inne kobiety niż mężczyzn. Może to wynikać z faktu, że obawiają się utraty stanowiska, bo swoją pracownicę uważają za konkurencję do stołka. Poza tym, część pań woli przygadać innej kobiecie niż mężczyźnie, który może odważyć się wejść w dyskusję.
Co sprawia, że męska solidarność jest zauważalna? Czy sprawiły to wieki wojen, gdzie chłopaki ramię w ramię musieli stawać na równi i zmierzyć się z jednym wrogiem? Może to nie jest takie bezsensu.. w końcu wojsko i wojna to ścisła hierarchia, gdzie większość mężczyzn musi wykazywać się podobnymi cechami i mieć podobne umiejętności.
My babeczki częściej patrzymy na siebie jako na indywidualne jednostki, a nie zgrany zespół pomagających sobie dam. Jednak nie zawsze tak było. Historia pokazuje, że kiedyś kobiety potrafiły się solidaryzować, pomagać sobie nawzajem w prowadzeniu gospodarstwa czy wychowywaniu dzieci. Co stało się więc z naszą solidarnością? Kobiety z pokolenia na pokolenie stają się silniejsze, odnoszą coraz większe sukcesy w różnych dziedzinach, nieraz zostawiając daleko w tyle mężczyzn. Może to właśnie ta niezależność, którą osiągają jest kością niezgody w damskiej solidarności?
Według niektórych specjalistów umiejętność solidaryzowania się wynika z indywidualnych predyspozycji osoby niż z kwestii płci. Co nie zmienia faktu, że niektóre badania jasno pokazują nam że gdy w grę wchodzi pomoc osobie tej samej płci, kobiety wypadają słabiej od mężczyzn.
To nie jest tak, że kobiety wcale się nie jednoczą. Potrafią to robić, lecz zdarza się to rzadziej niż w męskim świecie. Potrafimy solidaryzować się z obcymi kobietami pod warunkiem, że wartości o które walczą są zgodne z naszymi.
To, co przeszkadza kobietom w jednoczeniu się (i nie tylko kobietom) to sztywność myślenia połączona z przekonaniem, że tylko ja wiem najlepiej. Ten typ kobiet nie potrafi dyskutować, zachowuje się jak Alfa i Omega, absolutnie nie przyjmując do wiadomości, że może błędnie myśleć. Ślepo wierzy, że tylko jej doświadczenie życiowe może wnieść coś wartościowego do życia innych osób.
Kobieca solidarność nie idzie w parze w wyścigu, jaki podejmujemy robiąc kariery czy poszukując dobrej partii na męża. By zmienić tę tendencję my kobiety musiałybyśmy przeistoczyć się z zakompleksionych kaczątek w akceptujące się łabędzie. Jednak to wymaga pracy, a także szczerego spojrzenia na samą siebie. By zaistniała solidarność musi nastąpić zmiana mentalna. Zrozumienie, że solidarność to coś więcej niż przyjaźń.. Nasze intencje wobec siebie muszą być szczere, a myślą przewodnią nie pogoń kto pierwszy lecz wspólne budowanie. W kobietach drzemie ogromna moc, którą niweczą drobiazgi i wzajemny brak zaufania.
Jakie jest wasze zdanie na temat kobiecej solidarności? Potrafimy się jednoczyć czy raczej zgodzicie się ze mną, że to rzadkie zjawisko? A może znacie ciekawe przykłady kobiecej solidarności?
Pozdrawiam, Ewa
Solidarność jajników dla mnie osobiście nie istnieje. Kobiety powinny trzymać się razem, pomagać sobie na wzajem kiedy któraś potrzebuje pomocy. W dzisiejszym świecie tego nie ma, zazwyczaj każda z nas ma dobrą koleżankę albo przyjaciółkę na której może „polegać ” do czasu kiedy nie włączymy drugiej funkcji zwanej Zazdrością która gubi nas Kobiety i wtedy zapominamy o solidarności jajników, koleżeństwie czy przyjaźni. pozdrawiam wszystkich serdecznie 🙂
zgadzam się z Tobą, że kobiecą solidarność niszczy zazdrość..
Moim zdaniem istnieje….wszystko zalezy od podejscia i w jakiej sytuacji się znajdujesz. Jesli umiesz wyjsc i wyciagnac reke wszytsko jest mozliwe. Moze zjawisko solidarności nie było tak widoczne wcześniej ale z nowym pokoleniem jest ich coraz więcej! Wiec glowa do gory! Kobiety górą!
chyba dużo zależy od miejsca, w którym się mieszka, jacy ludzie Cię otaczają 🙂