CO SIĘ ZMIENIŁO, OD KIEDY POJAWIŁO SIĘ DZIECKO?

Wszystko. Moje życie wywróciło się do góry nogami, ale z drugiej strony wszystkie rozsypane puzzle wskoczyły na miejsce.  Nagle z dnia na dzień życie zyskało sens, taki głęboki, a dusza odzyskała spokój, którego nigdy nie mogła zaznać. Czyli co? Dorosłam?

Pomimo tego, że każde macierzyństwo jest inne i nieporównywalne tak jak my sami jesteśmy, moje było napiętnowane problemami zdrowotnymi, które właśnie rozpoczęły się po narodzinach dziecka. Można tak gdybać co by było, gdybym była w pełni zdrowa itp itd. Ale nie będę. Jakiś czas temu pogodziłam się z tym, że jest jak jest. Moje zdrowie powoli wraca.

Wracając do tematu, dziecko zmienia perspektywę patrzenia na świat, ale razem z radością, jaką niesie, pojawia się mnóstwo obowiązków, które zapełniają dzień i nieraz noc. To poświęcenie, które rokuje na potem. We mnie pojawiły się tak ogromne pokłady miłości, o jakich nawet sobie nie zdawałam sprawy. W pierwszych  miesiącach myślałam, że mnie ta miłość rozniesie, rozsadzi jak jakąś bombę. Teraz też to odczuwam, ale nie tak intensywnie, to uczucie przybrało inną formę: spokojną, głęboką, dającą ogromne poczucie spełnienia. Czyli z punktu widzenia medycznego jestem zdrowa psychicznie (autodiagnoza dokonana).  Moje największe szczęście rośnie i się rozwija, a czas to już nie biegnie, a … gna, żeby nie powiedzieć brzydko. Teraz każda moja najmniejsza czynność, każde działanie jest i musi być podporządkowane temu małemu człowieczkowi. Funkcjonując tak dłuższy czas zaczynasz czuć, że gdzieś tam, głęboko w środku siebie nie jesteś tylko mamą. Ta rola życiowa jest teraz bezsprzecznie najważniejsza,ale oprócz tego jesteś kobietą, oddzielną jednostką, która potrzebuje tak jak tlenu, jedzenia i miłości swojego dziecka, tak potrzebuje spełniać się i realizować, nie wspominając już o odpoczynku i regeneracji.

Pojawienie się dziecka dało mi poczucie ogromnej siły psychicznej. Tak jakby odpowiedzialność za drugiego człowieka, jego bezpieczeństwo i opieka nad nim wzmocniła mój charakter. Gdy mojemu dziecku coś zagraża walczę o niego jak lwica. Oczywiście mówię tu o sytuacjach, w których samo sobie nie poradzi. O swoich problemach czy wyzwaniach też myślę w innych kategoriach, wszystko wydaje się bardziej proste, a gdy tak nie jest to i tak wiem, że podołam, że trudno mnie złamać.

Zawsze byłam wrażliwa na krzywdę innych, jednak po narodzinach mojej pociechy wrażliwość i empatia bardzo się we mnie nasiliły. Wręcz nie mogę oglądać czy słuchać historii, w których dzieci cierpią. Nie mieści mi się w głowie jak można zrobić krzywdę dziecku. Bezbronność i delikatność dziecięcej istoty wywołuje we mnie wzruszenie i chęć opieki, która wydaje mi się jest wpisana w instynkt macierzyński.

Kiedyś posiadanie dziecka, czy założenie rodziny nie budziło we mnie większych emocji. Można powiedzieć, że nie myślałam o sobie w tych kategoriach. Dziecko, mąż… to było nie dla mnie. Teraz z perspektywy czasu wiem, jak wiele bym straciła. Gdy pojawia się istota, która jest od Ciebie całkowicie zależna i bezbronna a Ty całą sobą otworzysz się na to doświadczenie – poczucie spełnienia jest tak ogromne, że aż niewyobrażalne. Dopiero wtedy można zdać sobie sprawę, jak mocno kocha Cię Bóg, bo w Tobie pojawia się aspekt tej boskiej miłości.

Z tego wpisu powstał trochę „hołd dla matki” i ogromny ukłon w kierunku macierzyństwa, ale piszę prosto z serca.

A jak jest u Was? Jakie doświadczenia i emocje pojawiły się w Waszych historiach? Z niecierpliwością czekam na Wasze wypowiedzi.

 

Pozdrawiam, Ewa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *