Reklamy, katalogi, Internet.. cały świat mass-mediów pokazuje nam obraz idealnej matki albo nieidealnie idealnej. Ta druga jest lekko potargana, co i tak dodaje jej uroku. Znowu czegoś zapomniała, ale to jakaś drobnostka, na więcej błędów nieidealnie idealna matka nie może sobie pozwolić.
Taki obraz rodzinki z Ikei dominuje i dociera do większości odbiorców. Co złego jest w tym, że chcę mieć taki stoliczek i taki kubeczek? A kołderka musi pasować do kocyka, więc najlepiej żeby babcia nic nie kupowała, bo niestety, ale nie ma gustu..
W tym plastikowym domku, o przepraszam, plastik jest teraz mocno feee więc domek będzie drewniano – pastelowy, bo to teraz trendi. W tym domku mieszka sobie rodzinka. Najlepiej 2 + 2, nie muszę dodawać płci dzieci, chyba to jasne? No i kamera robi zbliżenie na mamusię. Mamusia jest piękną, młodą kobietą. Nie wychodzi z domu bez makijażu. Jej garderoba jest dopasowana pod każdym względem, kolory skarpetek nie odbiegają od barw apaszek. Nawet strój domowy, czyli tradycyjnie rozciągnięte dresy z przetarciami na kolanach i poplamiona bluza, która powinna pójść już na szmatę zostały zastąpione stylowymi (to takie fajne słowo, łaskocze w podniebienie jak się je wypowiada) getrami z wysokim stanem, bo nasza matka jest po dwóch porodach super laską. W końcu pakiet ćwiczeń z panią trenerką (jest kilka do wyboru) wykupiła już w 6 miesiącu pierwszej ciąży.
Matka bez worków pod oczami. Uśmiechnięta. Szczęśliwa, bo taki mąż, spełniona, bo dwoje idealnych dzieci urodziła, prawie bez bólu.
Zaprasza nas do swojej stylowej kuchni. Garnek pasuje do zlewu a zlew do lodówki. Ona i jej rodzina je EKO. Dużo warzyw, owoców, które kupuje od pana, który przyrzekł jej, że nie stosuje środków chemicznych, a proporcje i wielkość warzyw zawdzięcza żyznej glebie. Nasza mamusia gotuje zdrowo i smacznie, nie używa glutaminianu sodu odkąd śledzi kuchenne rewolucje. Jej świadomość cały czas poszerzają inne ambitne programy jak perfekcyjna pani domu. Nawet nauczyła się stylowo kroić!
Dzieci nieidealnie idealnej kobiety to dzieci geniusze, anioły zrodzone i przyszli prezydenci! Nie dość, że nie wymagają zbyt dużej uwagi (takie mądre biologicznie) to jeszcze zaczynają grę na klarnecie w wieku 18 miesięcy. Ich buciki pasują do opaseczek, a kolor oczu pasuje do koloru ścian ich idealnych pokoików. Dzieci te nie chorują (dobre geny!), a jak już się przytrafi choróbsko to matka znika z insta na tydzień, bo nie może zamieścić zdjęć spoconych dzieci czy pokazać swoich przekrwionych oczu albo brudnego kubka na stole.
Mąż nieidealnie idealnej matki to facet z klasą, wysoki, przystojny, dobrze zarabiający albo.. tylko dobrze zarabiający. Wtedy taki koleś nie występuje na fotkach, jego rola sprowadza się do pana z drugiej strony obiektywu. Oczywiście żona niejeden raz podkreśla w mediach społecznościowych, że jej mąż jest świetnym fotografem. Gdy jednak sytuacja zmusi i mąż jest nieodłącznym atrybutem foty, jest zobowiązany do ubrania stylówy przygotowanej przez jego idealną połówkę i przedziałek też ma wykonać w odpowiednią stronę. Inaczej będzie kara! Zero kizi mizi!
Niektórzy panowie ulegają czarowi swej wystylizowanej i wiecznie pięknej małżonki i chętnie grają swoją rolę. Inni, by mieć święty spokój ubiorą marynarkę w angielską kratę, chociaż jej nie cierpią. Jeszcze inni zaburzają idealny obrazek rodzinny, nie mogąc znieść stresu i trudu zarabiania na kolejne mebelki z Ikei uciekają z pieleszy domowych kiedy tylko się da!
Dzieci wyrastają na MIEĆ a gdy jakąś cechą odbiegają od ideału są po cichu skazane na pogardę, brak uwagi czy uczucia. Dorosłe już, wydadzą spore sumy u psychoanalityków by uzdrowić swoje dusze.
A czy nieidealnie idealna się rozwiedzie? Czy będzie szczęśliwa w wirtualnym życiu zdjęć, a w realu mąż zacznie puszczać ją kantem z (o zgrozo!) kobietą z nadwagą i naturalnymi paznokciami u nóg?!
Jaki będzie los idealnej rodziny wyjętej wprost z katalogu i to nie po przecenie! Jak nieidealnie idealna poradzi sobie z upływem czasu? Czy zdecyduje się na botoks? Tak wiele pytań, na których odpowiedzi musimy poczekać..
Jak będzie wyglądał idealny świat, w którym przyjdzie żyć naszym dzieciom?
Coraz więcej młodych matek pada ofiarą „perfekcyjnego” życia stylizowanego obowiązującymi trendami. Masowo dbamy o otoczkę nie pamiętając o tym, co pod nią chowamy. Nie liczy się jakość a ilość. Młode kobiety leczą swoje kompleksy „idealnym lukiem”. W zderzeniu z tym, czym zalewają nas media: piękne sylwetki, domy, wakacje, stroje, relacje – próbujemy znaleźć miejsce dla siebie, a gdy to się nie udaje, zaczynamy przygodę z perfekcyjnym życiem w myśl idei „Teraz ja! Podziwiaj mnie!”.
Czy na tym nam naprawdę zależy? Na tym ma się wzorować młodsze pokolenie, które ciągle nas obserwuje?
P.S.
I szczerze nie mam nic do Ikei, niektóre rzeczy mi się podobają. Dopasowanie kolorystyczne też jest ok, czemu nie? Kuchenne rewolucje? Oglądam! Itp. Itd. Z tym, że nie pilnuję by każde ujęcie (a uwielbiam fotografować) było ze świata mojej karmelowej bajki. Trochę dystansu i prawdziwości, bo autentyczność zawsze przebije wszystko, nawet gdy nasze światy zalewa lukrowa wata wyprodukowana przez internetowy filtr.
Pozdrawiam, Ewa
Super nic dodać nic ująć
dzięki
Niestety, nowocześni ludzie w nowoczesnym, plastikowym świecie. Całkowite przewartościowanie. Na szczęście są też ” stare dusze” wystarczy się rozejrzeć 😉 pozdrawiam 🤗
tak masz rację, że nie wszyscy jeszcze powariowali, jednak skala tych drugich zaczyna przerażać, też pozdrawiam 🙂
Zastanawiam się Ewciu dlaczego to właśnie mnie wywołałaś do tablicy 🙂 Nie jestem matką więc może odpowiem swoim przykładem. Czy mam w domu meble z Ikei, czy mam ubrania znanych marek, czy mam zdjęcia z „Palmami”, czy mam samochody itd. TAK… I myślę, że to wszystko nie ma wpływu na to czy jestem szczęśliwa. Dlatego, że wszystko co robię i posiadam. Nie robię na pokaz. Pozdrawiam 😘
i za to Cię lubię 🙂 :*
Lepiej bym tego nie ujęła! Niestety staliśmy się więźniami wirtualnego życia i jego standardów…
Nie wspominając już o tym ze ludzie sami siebie okłamują…wszystko jest na pokaz i nie ma tym ani gram prawdziwego szczęścia.
zgadzam się z Tobą. Grunt to zacząć od siebie, no i nie dać się zwariować 🙂